Poznaj nas
Poznaj nas
Kliencie, witam Cię w moim przedsiębiorstwie produkcyjnym. Na całej stronie oddaję głos moim pracownikom. Kto jak nie oni najlepiej opowie o tym, co tu dla Ciebie robimy? Ale tę zakładkę zostawiłem dla siebie.
Dowiesz się tu: dlaczego warto z nami współpracować; jakimi wartościami kieruję się od lat, budując markę Gieros; jak to się wszystko zaczęło i co doprowadziło do tego, że dziś tak wiele możemy Ci zaoferować.
Poznajmy się bliżej!
Marcin Gieros
Historia Firmy
1
Zaczynaliśmy jako mała, rodzinna firma…
W 1981 roku Andrzej Gieros – mój ojciec – powołał do życia Metaloplastykę. Firma produkowała biżuterię i galanterię z metali kolorowych, tworzyw, żywic chemoutwardzalnych, ZnAlu. Od samego początku priorytetem ojca było dążenie do samowystarczalności. Już wtedy mieliśmy własne wykrojniki, tłoczniki, formy do odlewów i inne narzędzia.
Kiedy polski rynek zaczęli opanowywać Chińczycy, stanęliśmy z nimi do wyścigu cenowego. Ale – jak się łatwo domyślić – nie udało nam się zwyciężyć. Sytuacja na rynku stała się jednak dla nas impulsem do przebranżowienia. Zwróciliśmy się ku wyrobom technicznym.
2
Pierwszy moment
przełomowy
Ryzyko to coś, na co każdy biznesmen powinien być gotowy. My je podjęliśmy i kupiliśmy naszą pierwszą maszynę CNC. Pamiętam ją dokładnie. Była wielkości kartki A4 i przewyższała wartość naszej ówczesnej firmy.
Idąc za ciosem, zaczęliśmy się samodzielnie dokształcać, a w końcu poszliśmy na studia na Politechnikę Poznańską. Trzeba było jak najlepiej spożytkować ten niebotyczny wydatek i możliwości, jakie przed nami otworzył. Dziś mogę powiedzieć, że lekcję, którą sobie zadaliśmy, odrobiliśmy na 6.
4
Sukces, który trwa…
Udało się! Ale pracownicy nie świętowali triumfu technologii. Bali się, że automatyzacja zredukuje stanowiska pracy obsługiwane przez ludzi. Tymczasem sprawiła ona, że musieliśmy podnieść zatrudnienie z 17 do ponad 70 osób! Nasza wydajność poszybowała w górę, a koszty produkcji poleciały na łeb na szyję.
Ale to wszystko nie byłoby naszą wygraną, gdyby nie Klienci, którzy w tym działaniu pełnym rozmachu dostrzegli też dla siebie szansę na rozwój i – tak jak my – zaryzykowali. Z niektórymi z nich budujemy nasz sukces do dziś – już przeszło 20 lat!
3
Drugi moment przełomowy
Wszystkie działania, jakie podejmowaliśmy przez lata, zaprowadziły nas na targi Kunstoffe 2002 w Düsseldorfie. Byliśmy głodni wiedzy i ciekawi tego, co dzieje się na tej prawdziwej światowej olimpiadzie firm zajmujących się przetwórstwem. Możliwości technologiczne, jakie tam zobaczyliśmy, na zawsze zmieniły nasze spojrzenie na prowadzenie firmy.
„Za rok wszystkie nasze formy będą pracowały w pełnym automacie” – to było postanowienie mojego ojca, które powziął po powrocie z targów. Jedni pukali się w głowę, inni mówili, że to się na pewno nie uda. Ale cel został wyznaczony, a my dążyliśmy do niego, nie oglądając się na krytykę.
5
Rozwój, rozwój, rozwój!
Kierunek, który wtedy obraliśmy, jest moim drogowskazem do dziś. Mojego ojca już z nami nie ma, ale jego żądza rozwoju i sięgania coraz wyżej nieustająco mnie inspiruje. Dlatego wciąż ryzykuję, aby zwiększać możliwości zakładu i móc dawać Ci jeszcze więcej.
Dziś mam w swojej firmie nie jedną małą maszynę, a 7 profesjonalnych centrów CNC. A do tego cały zastęp wtryskarek, innowacyjne linie montażowe i armię wykwalifikowanych pracowników, którzy wiedzą, jak pracuje się na taką skalę. To wszystko składa się na pozycję na rynku, do której tak trudno doskoczyć konkurencji.
6
Nowy rozdział
Wielkie zamierzenia wymagają wielkiej przestrzeni. Cztery lata po przełomowych targach postanowiliśmy przenieść siedzibę firmy do malowniczych Kwiatkowic Kolonii. Złożyły się na to różne okoliczności, ale najważniejszą z nich był rozwój, który nabierał prędkości.
Budynek zakładu, zaprojektowany przez okoliczną architektkę, doskonale wpisuje się w otaczający nas krajobraz. Charakterystyczne, dwuspadowe daszki przywodzą na myśl tradycyjne, wiejskie domy, jakie można jeszcze spotkać w okolicy.
7
A skąd w ogóle
Gieros?
W pewnym momencie zadaliśmy kilku naszym klientom pytanie: „Jak mówisz na naszą firmę?”. I wszyscy odpowiedzieli: „Gieros”. A że w tym samym czasie awansowałem z pozycji pracownika na wspólnika mojego ojca, to nowa nazwa okazała się jak znalazł. To klienci wykreowali naszą markę, która funkcjonuje do dziś.
W ogóle przez te ponad 40 lat bardzo oddziaływali oni na to, jak rozwijała się firma. Bez ich wizji i pomysłów, otwartości, zaufania, gotowości do współpracy i reklamowania nas nie bylibyśmy tu, gdzie jesteśmy. Nasi klienci są naszymi partnerami w biznesie. Razem z nimi budujemy nasz obopólny sukces.